środa, 17 stycznia 2018

Goose Creek >> Clementine & Mango

Kochani jakiś czas temu w moim koszyku zakupowym znalazł się jeden z 2 pierwszych moich wosków Goose Creek. Moje urodzinowe zakupy z tamtego czasu możecie zobaczyć tutaj. Mój ukochany narzeczony zakochał się w wosku Goose Creek i tak jak zazwyczaj nie wybiera co mamy palić tak tym razem ten wosk go przekupił swym zapachem, ale czy mnie również zauroczył?


Skoro to mój pierwszy wosk to chciałabym się najpierw wypowiedzieć na temat opakowania i samego wosku. Za cenę 24zł dostajemy wosk o gramaturze 59g, dla porównania Yankee ma 22g za 9zł. Wosk jest zapakowany w plastikowym opakowaniu z zamknięciem i podzielony jest na 6 części. Konsystencja wosku jest bardzo specyficzna, a mianowicie jest jak masełko do ust. Pod wpływem ciepła naszych rąk już się rozpuszcza i na palcach pozostawia oleistą powłoczkę.
Już od otwarcia pudełeczka zapach wali nas w nosek. Jest piękny. Połączenie słodkich klementynek z soczystym i obciekającym z soków mango daje nam uczucie jak byśmy mieli lato i leżeli na piaszczystej plaży. Piękny zapach i rzeczywiście można się w nim zakochać. Czasem muszę nawet ten wosk chować przed moim lubym bo wypaliłby go w tydzień. Co do mocy to kolejna cecha na plus. Do kominka elektrycznego wrzucam jedną kosteczkę i pachnie mi całe mieszkanie (nie całe 50m2).

Jeżeli chcecie rozpocząć swoją przygodę z marką Goose Creek to polecam ten zapach dla tych co lubią słodkie nuty. Jest strzałem w 10 dla osób, które lubią owocowe klimaty.

Do jutra :)

1 komentarz:

  1. Bardzo mnie kusi tam arka, jeszcze nigdy nie miałam ani wosków, ani świecy. Widziałam u Ciebie na story cudne opakowanie z pluszakiem - nie mogę się doczekać jego recenzji :)

    OdpowiedzUsuń